Pisanie książki o Wakacjach na Dwóch Kółkach czasem wymaga prawdziwych poświęceń :) Poważnie mówię. Nie tylko zmieniłem operatora telefonu na takiego który za rozsądne pieniądze dał mi tysiące minut do wykorzystania i nie tylko jeżdżę to tu to tam, ale czasem trzeba wyjść ponad to :)
Czasami to nie wystarczy ;)
No właśnie …
Henryk Sytner od kilku już tygodni urzęduje na Hali Szrenickiej i specjalnie na potrzeby książki przywiózł ze sobą trochę zdjęć. Zdjęć, których z oczywistych powodów nie chciał mi pożyczyć.
- Przywieź ze sobą skaner - powiedział.
- Nie ma sprawy. Kupię sobie taki mały i wpadnę na Halę - odpowiedziałem sobie na złość :)
Jak to „na złość” ? A tak to. Bo proszę iść do najbliższego sklepu z komputerami itd i kupić sobie skaner! Proszę bardzo! :)
Wszyscy mają tylko „urządzenia wielofunkcyjne” czyli 3 w jednym … hihihihi
Skanry pewnie też gdzieś mają, ale w Górach Kaczawskich i okolicach już nie.
No więc … zapakowałem to moje „urządzenie wielofunkcyjne o jedynie słusznych gabarytach” i powędrowałem na Halę Szrenicką.
Mgła, -9, ale czego nie robi się dla czytelników ?
Gdyby nie przemiła pani z recepcji to cała wyprawa poszła by na marne, bo w tym wszystkim nie zabrałem kabla USB, ale …. pani była kochana, Henryk Sytner wyjął z teczki fotki i wszystko poszło jak pójść powinno.
Potem był genialny, nocny spacer po lesie w dół. Jazda do domu itd i poczucie „mikro przygody” :) Polecam!
R
O, Stary! Niezły jesteś!
Powodzenia w pisaniu książki! :-)))
Dobrze :)
Będę się starał jeszcze bardziej :)
Hi Robb i Aniu!
No, Robb na tej fotce wyglądasz tak dziarsko i bojowo, jak gdybyś wybierał się akurat na Lhotse. :-)
Ale zupełnie już na serio, to nic tak człowiekowi (piszącemu książkę) nie służy, jak odrobina zdrowego ruchu w górskim, zimowym klimacie.
Pozdrawiam i życzę powodzenia w literackiej pracy!
Krzychu z Mikołowa