Tak, po 14 miesiącach z kawałkiem, od operacji kolana … ruszyłem na szybką wycieczkę nad morze. Pogoda była … jak na zdjęciach ;) czyli była. Są tacy, którzy powiedzą, że była urocza, ale chyba jednak większość ludzkości powie, że było odwrotnie ;)
Ruszyłem w poniedziałek rano i ku mojemu zadowoleniu, mój organizm nie zapomniał co to jazda na rowerze. Kolano, to naprawiane, zachowywało się cudownie i kolejne kilometry znikały pode mną. Morda mi się śmiała a krople deszczu leciały mi do oczu. Czyli, że było przygodowo i jednym słowem … bosko. Za cel obrałem sobie morze nasze bałtyckie z odwiedzinami o rodziny Miłoszewskich w Szczecinie. Dobry to był plan. Wyśmienity. Choćby dlatego, że DRUGIE kolano odmówiło współpracy dnia trzeciego o kolega Marek przyjechał po mnie „Rumcajsem” ratując mi życie ;)
Cóż, do Szczecina wjechałem samochodem ;) Zdarza się.
Co ja tam będę ględził. Pokażę Wam kilka fotek i nawet je podpiszę. Acha . .te słabszej jakości robione były telefonem. Czasem żal mi było wyciągać aparat. Niby uszczelniany, ale …
Nad Bobrem. Gdzieś pomiędzy Wleniem a Lwówkiem.
Jedni mają na samochodzie naklejkę Trójki, a inni …
Na Dolnym Śląsku wszystko jest historią. Każdy dom, płotek, pomnik.
Drogi w okolicach Zielonej Góry różne mają oblicze …
… zwłaszcza po deszczu …
Podobnie mostki na Bobrze. [Gorzupia Dolna]
Wyjazd z Gryżyc. Domy dwa, w tym jeden to elektrownia, ale teren zabudowany ;)
A to już droga nr 138. Wjazd do Trzebiechowa …
… i przejazd przez Trzebiechów.
Debrznica. Z tym miejscem wiąże się historia pewnym panów „podsklepowych”, którą jeszcze opowiem ;)
A to mój przypadkowy kompan. Biegł za mną prawie 20 km. Prawie wziąłem go do domu. Mam nadzieję, że ten kto go wyrzucił z samochodu (?) będzie tego żałował po nocach.
Ta po lewej - 99gr. Ta po prawej - 70gr. Wycieczka na bogato ;)
Mgły, na rowerze, mają w sobie coś pięknego. Niczego innego się w nich nie doszukałem.
Leśni ludzie też wysyłają pocztówki na Święta. (?)
… gdy tylko wyszło słońce … [okolice Turska]
A to już Sulęcin i jego stare kino ….
… oraz fontanna.
Mój kolega zbiera takie fotki ;)
Lasy w okolicach Tarnowa były ciemne … i pod górkę ;)
? Tarnów?
Po kanapowaniu przez 1 dzień w Szczecinie, trzeba było jechać dalej …
… uśmiechnąć się do słońca …
i odwiedzić, choćby Wierzchosław.
Gdyby mech był trochę bujniejszy mogła by to być Dania :)
Ale i tak, najważniejsze było miganie się przed ulewami …
co nie było takie łatwe …
… choć się udawało!
No bo się udało :) Po 400+ kilometrach (jechałem bez licznika więc dokładnie nie wiem) zajechałem na plażę! Uśmiechnięty od ucha do ucha!
Powrót do Szczecina nie był bynajmniej nudny.
Goleniów. Połączenie kościoła z XV wieku z architekturą PRL i reklamami III RP. Bezcenne.
No i przyszedł czas na powrót. Nocny PKS do Jeleniej Góry i … tydzień zleciał jakby go nigdy nie było :/
Hej!
Gratuluję! No nareszcie na rowerze, Robb, bo już chciałem napisać, że coś na tej stronce zrobiło się jakoś mało rowerowo. :-) Sorry za złe myśli, ok?
Czternaście miesięcy leczenia, no no, można się odzwyczaić i nieźle zapuścić kondycyjnie. Dlatego, tym bardziej cieszę się, że wracasz do formy.
Tylko co z tym drugim kolanem? Incydent, czy kolejna „robota” dla fachowca? Mam nadzieję, że to pierwsze.
Polska to piękny kraj i wcale się Tobie nie dziwię, że pomimo kaprysów pogody jechałeś natchniony poczuciem wolności (po tym przymusowym „poście”), wyraźnie wskazując na swój stan ducha, pisząc że: „Morda mi się śmiała, a krople deszczu leciały mi do oczu i było przygodowo, i … bosko”.
Zdjęcia fajne, samotny rower na tle morza, ech…
Zaintrygowała mnie jeszcze informacja (słabo widoczna) na etykiecie oranżady Marton - „Może mieć szkodliwy wpływ na aktywność i skupienie uwagi u dzieci” - dooobre, to chyba jakiś nieźle podjarany napój! -))
Na koniec, nawiązując do Twojej wyprawy nad morze, to może teraz wreszcie kolej na mój piękny Górny Śląsk, bo nic tak mnie, zapalonemu rowerzyście nie sprawia przyjemności, jak totalne zadziwianie niedowiarków, pięknem i urokiem tej ziemi.
Zresztą, jakby nie liczyć, to jednak trochę bliżej ze Świerzawy, aniżeli nad morze…, a gościna - gwarantowana!
Pozdrawiam serdecznie i oczywiście, gorące uściski również dla Ani!
Krzychu, wiadomo skąd :-)
Krzychu!
Dzięki za tak długi i pozytywny komentarz :)
Co do „Może mieć szkodliwy wpływ na aktywność i skupienie uwagi u dzieci” to oczywiście chodzi o barwniki, które bardzo źle wpływają na skupienie uwagi u dzieci.
Nie tyle cukier o którym się ciągle trąbi co właśnie barwniki.
A o Śląsku trzeba będzie bardzo konstruktywnie pomyśleć ;)
Pozdrawiamy
R+A
Hej!
Gratuluję! No nareszcie na rowerze, Robb, bo już chciałem napisać, że coś na tej stronce zrobiło się jakoś mało rowerowo. :-) Sorry za złe myśli, ok?
Czternaście miesięcy leczenia, no no, można się odzwyczaić i nieźle zapuścić kondycyjnie. Dlatego, tym bardziej cieszę się, że wracasz do formy.
Tylko co z tym drugim kolanem? Incydent, czy kolejna „robota” dla fachowca? Mam nadzieję, że to pierwsze.
Polska to piękny kraj i wcale się Tobie nie dziwię, że pomimo kaprysów pogody jechałeś natchniony poczuciem wolności (po tym przymusowym „poście”), wyraźnie wskazując na swój stan ducha, pisząc że: „Morda mi się śmiała, a krople deszczu leciały mi do oczu i było przygodowo, i … bosko”.
Zdjęcia fajne, samotny rower na tle morza, ech…
Zaintrygowała mnie jeszcze informacja (słabo widoczna) na etykiecie oranżady Marton - „Może mieć szkodliwy wpływ na aktywność i skupienie uwagi u dzieci” - dooobre, to chyba jakiś nieźle podjarany napój! -))
Na koniec, nawiązując do Twojej wyprawy nad morze, to może teraz wreszcie kolej na mój piękny Górny Śląsk, bo nic tak mnie, zapalonemu rowerzyście nie sprawia przyjemności, jak totalne zadziwianie niedowiarków, pięknem i urokiem tej ziemi.
Zresztą, jakby nie liczyć, to jednak trochę bliżej ze Świerzawy, aniżeli nad morze…, a gościna - gwarantowana!
Pozdrawiam serdecznie i oczywiście, gorące uściski również dla Ani!
Krzychu, wiadomo skąd :-)
Krzychu!
Dzięki za tak długi i pozytywny komentarz :)
Co do „Może mieć szkodliwy wpływ na aktywność i skupienie uwagi u dzieci” to oczywiście chodzi o barwniki, które bardzo źle wpływają na skupienie uwagi u dzieci.
Nie tyle cukier o którym się ciągle trąbi co właśnie barwniki.
A o Śląsku trzeba będzie bardzo konstruktywnie pomyśleć ;)
Pozdrawiamy
R+A