Od kiedy nie mogę (za bardzo) jeździć na rowerze (popsute kolano) nosi mnie bardziej niż gdybym mógł.
Pewien były znany podróżniczo górnik powiedział nawet za moimi plecami, że zgrzybiałem ;) No cóż ….
Myślałem, martwiłem się nawet i nie wiedziałem co zrobić by znów ruszyć w drogę. By przeżyć kolejną przygodę.
Miał być Arunachal Predesh w Indiach, ale tam serpentyny przepiękne, ludzie plemienni, ale to kolano. A na motocyklu nie umiem ;)
To może łodzią po Gangesie? Wiem, znowu Indie, ale co ja poradzę, że ja tam jak w domu. Jak u rodziny. Po 2 tygodniach uciekł bym do domu, ale ledwo wsiądę w samolot a już tęsknię :)
Łódź wybiła mi z głowy Szanowna Małżonka. Zapomniałem, że ja w sportach wodnych nie jestem mocny, no i rzeka taka jakaś brudna a dookoła gorąco ;)
No i wymyśliłem … Indie, Ganges i … moto rykszę. Tuk Tuka. 7 konie mechanicznych szaleństwa.
Czy można indyjską rykszę, spalinowego tuk tuka, trzy kołowe coś przerobić na mobilne kino? Można!
A co w tym kinie będzie można obejrzeć? Bolka i Lolka!
Już we wrześniu ruszam wzdłuż Gangesu, z Rishikesh’u do Kalkuty, jadąc jak najbliżej rzeki, odwiedzając małe wsie i wielkie miasta. 2500 kilometrów.
A co wieczór, rozkładam ekran lub szukam wielkiej białej ściany i robimy polskie kino. Pełne Bolka i Lolka oraz Reksia. Ma być bez dialogów, uniwersalnie, wesoło i oczywiście bez biletów.
W zeszłym roku udało nam się coś podobnego w Nepalu. W szkole przy buddyjskim klasztorze w Jharkot.
Teraz ma być jeszcze lepiej.
Do wyjazdu pięć miesięcy i mnóstwo załatwiania papierków.
Trzymacie kciuki i zaglądajcie na:
Pomysł na prawdę bardzo fajny! Dobrze, że coś się znów (podróżniczo) rozkręca. Obiecujemy- będziemy śledzić i trzymać kciuki, aby wszystko się udało: fizycznie, mentalnie i sprzętowo!
Wielkie dzięki i trzymam za słowo ;)
Safe trip … jak mawiają!
Genialna sprawa! Radość tych dzieciaków bezcenna, a ostatnia scena kiedy śpiewają melodię z „Reksia” - cudna. Aż się łza w oku kręci. Trzymam kciuki za powodzenie wyprawy.