Wyjeżdżając z Olecka w stronę Suwałk mija się kolejne ceglane domy. Te same o których opowiada bardzo dobry, i bardzo ważny film „Róża”. Od siebie dodam tylko, że oglądając go na Mazurach, spoglądając przez okno na takie właśnie ceglane i kamienno ceglane domy ogląda się go i rozumie (odbiera) zupełnie inaczej niż na przykład na Krakowskim blokowisku (na ten przykład) ale to to już opowieść na inną porę. Może jesienno zimową. Jak na filmie.
Tak czy inaczej, opuszczając Olecko w stronę Suwałk, kilkaset metrów za drewnianym kościołem w Wieliczkach, który nie dość, że wygląda bardziej na bieszczadzki czy niskobeskidzki niż mazurski to jeszcze jakimś cudem ocalał w wojennej (dosłownej) pożodze, można skręcić w ulicę … Tunelową. Ale to nic. Cały ten „tunel” to kolejowy wiadukt, ale nazwa robi wrażenie. Fantazja urzędnika nazywającego ulice też.
Chwile później kończy się przepiękny asfalt a’la „schetynówka” i zaczynają się klasyczne i niezapomniane kocie łby i z utęsknieniem wypatruje się klasycznego tutaj, białego, równego żwirku. Ludzie tu kumaci. Gdy jadą z przeciwka wznosząc za sobą tumany kurzu zdarza się niemal nagminni :), że się zatrzymają a co najmniej zwolnią gdy mijają takiego pieszego czy rowerzystę. Cóż, nie zawsze mieli samochód i nie raz pewnie osiadał na nich ten kurz. Jednym słowem większość z nich nie zapomniała jak mizerne może być życie człowieka na żwirówce.
Coś pozostało z nich z humanitaryzmu choć łatwiej dociskać pedał gazu niż hamulca. Każdy kto ma samochód wie o czym mówię.
Ale ale … o tym to może innym razem. (again)
Nagle, przejeżdża się starą, nieaktualną granicę III Rzeszy i II RP. Nagle cegły nie uświadczysz bo wszytko opanowują drewniane domki o (najczęściej) musztardowym kolorze. świat się zmienia a w głowie brzmi pieść Kościuszkowców. Zwłaszcza ten fragment o żółtym wiślanym piachu (obok płynie Rospuda, ale) i wioski słomianym dachu. Jednym słowem chłopaki wspominali Polskę i jej biedę. Nie oszukujmy się :)
No i w tych Raczkach jest jakby koniec świata choć zaprzecza temu darmowe wifi na placu (a jakże!) Kościuszki. I domy. Piękne, kolorowe domy.
Polecamy wycieczki na Wschód :)
W tym roku paszporty miały urlop a my pojechaliśmy odkrywać uroki Podlasia.
Biebrzański i Białowieski Park Narodowy, niewielkie miasteczka, w których czas płynie wolniej a ludzie są serdeczni. Cerkiewki czekające na uważnego obserwatora, który przystanie i pomimo upływu czasu, zachwyci się ich architekturą, wiekiem i historią. Drewniane domy ze zdobnymi okiennicami, bocianie gniazda i ciągnące się w nieskończoność pola uprawne złocistych zbóż.
Wizyta w Kruszynianach i rowerowa wycieczka Tatarskim szlakiem. Zanim oczarowały nas maleńkie Kruszyniany, przerwy w pedałowaniu robiliśmy- pełni zachwytu- w Bohonikach, Samogrodzie, Jurowlanach i Krynkach.
Piękne, magiczne rejony, z bogatą historią, nienatarczywym pięknem, które w wielu miejscach niszczeje.
POLECAMY i na pewno jeszcze tam wrócimy:)!
Mumags Travellers
Hej.
Pamiętam w 1997 roku, gdy byłem w Kruszynianach pierwszy raz .. nie była żadnych szlaków :)
Była ksiązka „Polska Egzotyczna” .. i tyle :)
I żadnych, ale to żadnych rowerzystów :))))
Pozdrówki
R+A
Rowerzystów nadal niewielu:)
Kupiliśmy „Podlasie na rowerze” z roku 2005- bo był tani i pojechaliśmy:)! A że czasu było mało, to starczyło tylko na zachwyty- z siodełka- Tatarskim szlakiem:)!
Dzięki za podpowiedź z „Polską egzotyczną”- kupimy na prezent Mamie marzycielce podróżniczce:)!
pozdrawiamy najserdeczniej z Będzina:)!
Mumagsy
O widzę, że też Was kręci fotografowanie okien, ścian (tych kolorowych zwłaszcza), prostej geometrii domów, płotów i odchodzącej farby :) Niby zdjęcie, a prawie obraz, nie?
Zdjęcia-żylety!
Nie za bardzo lubię takie wpisy bo trasę na rowerowanie już mam zaplanowaną, a tu mnie przy tym wątpliwości dopadają, czy aby to w drugą stronę nie pojechać…
@Jagoda … zawsze :)
@Nat … tak już bywa z zaplanowanymi trasami ;)
R