to nie tak miało być

Wszystko miało być dobrze i szczęśliwie. Lecz jak wiadomo … głupota potrafi wiele kosztować, czasem życie .. małego niewinnego psa.

Pajda był Psem naszych przyjaciół. Był przez kilkanaście dni, bo tylko tyle przeżył od kiedy go poznaliśmy. Pojechaliśmy, ujrzeliśmy i zakochaliśmy się od pierwszego wejrzenia w te poczciwe oczy. Decyzja była szybka - pies będzie należał do Jarka i Agaty Rodzinki. Do zobaczenia za dwa tygodnie.

Po tygodniu telefon - matka psa zdechła na wirusowe zapalenie wątroby, Pajda jest zdrowy ale można go już dziś odebrać. Więc jedziemy, półtorej godziny, podekscytowani i szczęśliwi. po drodze jeszcze wizyta w IKEA : psie wyrko, psia miska, psi gryzak i szczotka na kłaki :-) Jarek i Agatka - wniebowzięci, my jako “chrzestni” tylko odrobinę mniej niż oni.

“Pies był w wczoraj u lekarza - jest zaszczepiony i zdrowy. Wszystkiego dobrego!”

Na drugi dzień Pajda szaleje po domu. Właściwie to Jarek szaleje na czworakach razem z Pajdą. Mały nie odstępuje go nawet do toalety. Pierwszy w życiu spacer po ogrodzie. Radocha. Po kilku godzinach … zaczyna wymiotować. Weterynarz określa szybko - wirusowe zapalenie wątroby. Hodowca nigdy pasiaka ani nie zaszczepił, ani nie przebadał … Chciał się go pozbyć i jeszcze zarobić pieniądze.

Mały na zastrzykach, w chyba najlepszym psim szpitalu w Mieście. Kroplówki, antybiotyki. Dzień, dwa, pięć. Chudzina taka że aż żal patrzeć. Nie ma siły nawet po merdać ogonem, wstać, uśmiechnąć się. Umiera.

a to nie tak miało być …

śpij spokojnie Kolego … jeszcze się kiedyś spotkamy! mały Wojowniku!


Drobiazgi o tym wpisie