DLACZEGO
Wielu ludzi marzy o podróżach, o wyzwaniach, o przygodzie. Niewielu jednak decyduje się zaryzykować - spakować plecak i wyjść z domu. Z obawy badź z lenistwa. Nie mamy wielkich ambicji medialnych – jedziemy tam gdyż o tym właśnie marzymy a stronę www stworzyliśmy dla rodzin i przyjaciół oraz tych wszystkich którym przyda się taka “stymulacja”. Miłego czytania :-) … 3majcie za nas kciuki … mocno i często.
——————————————————————————————
“Stajesz przed zupełnie nowymi sytuacjami, dzień przemija wolniej, przeważnie nie rozumiesz języka, którym mówią miejscowi. Zupełnie jak dziecko (…).Stajesz się bardziej otwarty na kontakty z ludźmi, bo wiesz, że mogliby ci pomóc w trudnych sytuacjach. A każdy przejaw łaskawości bogów przyjmujesz z wielką radością, jakby chodziło o wydarzenie, które trzeba zapamiętać na całe życie.”
Robb: Jakiś czas temu, ja [czyli Robert] wpadłem [po raz kolejny] na pomysł podróży rowerowej. Iran, Pakistan, Indie … odwiedzałem już kilkakrotnie, ale jeszcze nigdy rowerem. A są tam miejsca, które “muszę” kiedyś zobaczyć z wysokości siodełka … czemu nie tym razem ?? ;-)
W tzw. międzyczasie “dołączyła” do mnie Ania i przygotowania ruszyły pełną parą. Nie dbaliśmy za bardzo o szczegóły ani konkretny plan podróży. Wystarczył nam schemat i tego się trzymaliśmy. Wolności … można by powiedzieć :-)
“Wolność kocham i rozumiem. Wolności oddać nie umiem …..” jedyne co mnie jeszcze trzyma przy życiu to ono samo … ani mniej ani więcej. Mając 23 lata dostałem się lądem do Nepalu i “zachorowałem” na podróżowanie. Mówiąc dobitnie - nie umiem i nie chcę bez tego żyć. Wszystko co robię jest w dość dużym stopniu temu podporządkowane … praca, sposób życia, finanse … obym tylko był zdrowy .. i oby tylko mi się nie odechciało …
Ania: Hmm.. ze mną było tak: poznałam Roberta, który “chory” jest na podróżowanie i zaraża mnie tym samym.. a ja nie protestuję :-) podróżować pragnęłam zawsze.. :-) rowerem czy też nie… i właśnie nadszedł ten czas… ;-)
Kraje, które odwiedzimy a przede wszystkim ludzie, których tam spotkamy to coś co podgrzewa moje emocje związane z wyjazdem z dnia na dzień coraz bardziej.. ;-)
Dziś już wiem, że będzie to moja pierwsza lecz nie ostatnia podróż w życiu.. ! Nie ukrywam że z miłą chęcią codzienne życie “podporządkuje” spełnieniu marzeń… wszystkich marzeń… :-)
“Kiedy się czegoś pragnie, wtedy cały Świat sprzysięga się by spełnić nasze marzenie…
To możliwość spełnienia marzeń sprawia że życie jest tak fascynujące”
Wyjeżdżamy 6ego (2006) sierpnia z Berlina do Istambułu by po kilku dniach wyruszyæ w stronę Indii. Na Święta chcielibyśmy byæć w Porbandar czyli w mieście gdzie urodził się Gandhi. A potem ? … w okolicach czerwca 2008 powrót do Europy …
Reszta okaże siêę po drodze :-) … 3majcie kciuki
Robb&Ania