Posty 'z Iranu'
Czasem gdy trzęsie się ziemia trzęsie się i całe ludzkie życie. Setki i tysiące życ. Wiele z nich poraz ostatni i ostatecznie
W 3 lata po wielkim trzęsienu ziemi w BAM miasto wciąż wygląda jak linia frontu. Większość gruzu wywieziono na pustynię. Resztki odgarnięto na bok i pozostawiono chwilowemu zapomnieniu. W tym wszystkim powstaje nowe miasto. “Jeszcze piękniejsze” jak mówią sami mieszkańcy. W lesie wszechobecnych palm powstaje nowy - las stalowych szkieletów na których powstaną nowe domy i nowa historia !
3 lata po wielkim trzęsieniu ziemi BAM tętni życiem. Wszyscy budują swoje nowe miasto. Bam rozbrzmiewa szumem betoniarek i rozbłyskuje światłem spawarek. W powietrzu unosi się wszechobecny kurz ( noca w światłach samochodów wygląda to jak mgła). Ruch niczym w mrowisku Smierć 45 tysiąca ludzi nie pójdzie “na marne Nie tutaj
Jesteśmy w Yazd - z plecakami. Za kilka dni wracamy do Bam po rowery i jedziemy do Pakistanu. Nie wiemy kiedy znów się odezwiemy więc się nie martwcie
Pozdrawaimy z miasta w którym rocznie spada do … 100 mm deszczu
|
robert i ania |
28-Wrzesien-2006 ----------
Przez ostatnie 35 dni witało nas codziennie bezchmurne niebo. Nie spadła na nas ani jedna kropla deszczu. Wszystko dookoła pokryte jest żółtawym, glinianym pyłem. Ludzie, rośliny, nasze rowery, twarze i … płuca. Poranny kaszel i strupki w nosie . Suchy, pustynny upał, który … polubiliśmy Pustki pełne spokoju, kolorowych skał i niewielkich, kolczastych krzaczków. Od 35 dni krajobraz niemal ten sam. Czasem jest tylko jeszcze bardziej sucho lub jeszcze bardziej pusto. Góry tak przepiękne, niemal ksieżycowe. Raz zaskoczyły nas wysoko leżacym śniegiem . Na dole pustynia na górze śnieg
Wciąż spotykamy dziesiątki dobrych ludzi, bez których ta podróż byłaby tylko wycieczką krajoznawczą. Bez nich ta podróż była by płytsza - oglądana tylko zmysłami a nie sercem Być szczęśliwym jest tak łatwo
Droga z Shiraz do Kerman okazała się najpiękniejszym kawałkiem iranu który przejechaliśmy. Góry tak wspaniałe, tak monumentalne i różnorodne ! 7 dni i 7 różnych światów. Wielkie podjazdy i dziesiątki km po “płaskim i pustynnym”. Żywe miasteczka i “żebranie wody” u mijanych kierowców. Gaje figowe i przestrzenie pełne tylko żwiru i soli. Flamingi i słone jeziora. 4 km pistacji w prezencie od jakieś rodziny. Winogrona i jabłka i obiad u żołnierzy. Nocleg w sadzie granatów, u kogoś na werandzie i boisku piłkarskim przy posterunku policji Autostop TIRem i rozmowy po persko-rosyjsko-angielskim z jego kierowcą
U nas dobrze, coraz lepiej. Jesteśmy cali i zdrowi. Nie chce nam się zaglądać do internetu i bardzo dziękujemy za wszelkie komentarze - dają nam sens dalszego pisania
|
robert i ania |
21-Wrzesien-2006 ----------
:-)
Okazuje się że wyjechać od nich (naszych iranskich przyjaciół) nie jest takie łatwe
Czujemy się z nimi fantastycznie … a oni z nami. Mieliśmy wyjechać dziś rano ale postanowiliśmy zostać 1 dzień ( jeszcze 1 dzień ) i spedzamy go na … domowych porządkach i słuchaniu Boba Marleyâa
(more…)
|
robert i ania |
13-Wrzesien-2006 ----------
He he he .. kto nie był ten pewnie nie zrozumie dowcipu
Paykan nie jest niczym innym jak irańskim “polonezem” czyli samochodem do wszystkiego. Wymyślonym 30 lat temu i od tego czasu … nie modernizowanym Pali kilkanaście litrów na 100 km co przy cenie 1 U$D za 12 litrów tak nie przeraża, ale juz brak lusterek, migaczy, wyobraźni kierowcow i wgniecenia już tak
(more…)
|
robert i ania |
11-Wrzesien-2006 ----------
Mauzoleum Imama Rezy (Shah-e-cheragh) było kiedyś dostępne rownież dla turystów. Trzeba się było odpowiednio ubrać, w okienku przy wejściu kobiety mogły pożyczyć czador. Od jakiegoś jednak czasu, niewierzącym już nie wolno odwiedzać mauzoleum. Jednak turysta jest niczym karaluch zawsze się jakoś wkręci, wśliznie lub wczołga byle tylko “coś zobaczyć”.
[photopress hah_e_cheragh04.jpg,full,alignleft]
I tak i my … niczym dwa karaluszki, ubraliśmy się ładnie, Ania zalożyła czador i z pomocą naszych irańskich przyjaciół wślizneliśmy się do środka A było warto
(more…)
|
robert i ania |
11-Wrzesien-2006 ----------
Lorestanu raczej nie polecimy rowerzystom Dzikie ludy tam mieszkają … poje**ni motorowerzyści, dla których najfajniejsza zabawa jest wydarcie gęby, klepnięcie w plecy bądz zajechanie ci drogi. Oczywiście na “pełnym gazie”. Niestety skończyło się to naszym pierwszym drobnym wypadkiem. Na szczęście ucierpiała tylko Ani sakwa i trzeba ją będzie jakoś “wymienić”. Na razie wisi na sznurkach bo haki rozleciały się w kontakcie z motorowerem
Na szczęście Lorestan mamy już za sobą
(more…)
|
robert i ania |
7-Wrzesien-2006 ----------
Ciężkie życie wegetarian
Coraz więcej i lepiej gotujemy Spimy często w namiocie bo daje nam to niezależność i możliwość gotowania. Hotelik, nie dość że nie jest wcale lepszy od naszego namiotu to na dodatek “nie pozwala nam się najeść” w tym mięsożernym kraju. Szukanie jedzenia zawsze nas denerwuje i na ogółl kończy się na smakołykach ( ciastka, lody albo Talibi) i 2 kg winogron i powrocie do hotelu. (more…)
|
robert i ania |
30-Sierpien-2006 ----------
Nie mogliśmy wystartować …
Zamiast pięknej podróży stanęły przed nami problemy duże i małe, mniej i bardziej ważne. Liczne …
Pogoda zwalająca z nóg. Upał i susza vs. nasze nieprzystosowanie; rowery - nie wszystko smigało na 100% i moja w tym niestety zasługa. Trywialne drobiazgi, które zignorowałem Okazało się że bagażniki crosso nie współpracują z sakwami Vaude ( choć są klonami ) - trochę pracy z pilnikiem i wszystko jest ok, ale … powinienem to sprawdzić wcześniej …
(more…)
|
robert i ania |
21-Sierpien-2006 ----------