Archiwum:
sierpień, 2007
Znow w Istanbule. U dobrych ludzi Wspaniale wieczory, pyszne jedzenie, cisza na ulicach. Ogladalismy dzis film BARAKA i zatesknilo nam sie za Indiami ze …. ho ho Ale co zrobic. Trzeba poczekac i pojechac znowu … hi hi hi ;D
Nie jest zle … jest dobrze. Goraco ale sucho i morze pachnie przepieknie. dziewczyny w bikini biegaja po plazy … nie widzialem tego od ponad roku a tu prosze … niem al pod nosem
British Airways zgubilo nam rowery ale juz znalazlo. Cale i zdrowe tylko moj kask nie przetrwal wiec nasi tureccy gospodarze (rowerzysci .. oczywiscie) kupili mi nowy Od Swieta w sierpniu. A co ..
W poniedzilek ruszamy w dalsza droge. Az pod Olimp a pozniej powoli na polnoc … w strone PL. Trzeba.
Nie jest zle … przyzwyczajamy sie do nowych rzeczy i odzwyczjamay od starych. Jest dobrze. Jedzenie niemal bez przypraw, herbata bez mleka, ruch uliczny ospaly.
Buziaki … a co ….
|
robert i ania |
30-sierpień-2007 ----------
Juz za chwileczke juz za momencik lecim na Szczecin, a dokladnie na Istanbul. Nastepne posty juz z Europy blizszej i dalszej. Do przeczytania z “blizej domu”
ps. to nie mozliwe zeby maszyna latala…
|
ania i robert |
23-sierpień-2007 ----------
Kazdy poczetek ma dwa konce …. a moze to byl kij … miecz …. ? Tak czy inaczej … nasz poczatek dopbiega konca … zostaly 2 dni lub 40costam godzin. Chwilowo nie bedzie juz wiecej papai, granatow, alu-palak i alu-panir, nie bedzie krow szwedacych sie po ulicach, wszedzie spiacych psiakow. Nie bedzie ….. bedzie troche inaczej … beda oliwki i feta, beda plaze i lasy zielone. Bedzie Nowe ….
Rowery w kartonach, spia czekajac na nowe krajobrazy …. my tez czekamy …. spac nie mozemy
|
robert i ania |
21-sierpień-2007 ----------
robert i ania |
17-sierpień-2007 ----------
fotki fotki ….
dwie nowe galerie a drogi Manali - Leh
zapraszamy:
http://acanay.com/moments/manali-leh/
http://acanay.com/moments/manali-leh-2/
pozdrawiamy wciaz z Indii
robb i ania
|
robert i ania |
16-sierpień-2007 ----------
robert i ania |
13-sierpień-2007 ----------
robert i ania |
8-sierpień-2007 ----------
No moze nie kolejny tylko Pierwszy, ale …
Ostatnie 3 tygodnie WSpanialych Indii spedzamy u Wspanialych ludzi w Rajastanie. KIlka dni w Joipur i kilka kolejnych w Udaipur. Bawimy sie dobrze, zajadamy smakolyki i przygotowujemy sie do Tesknoty za Indiami ;-( juz wiemy ze nas dopadnie …. robimy sie … melancholijni … kolory, zapachy i smaki …. bedzie bez nich ciezko …. ale MY TU JESZCZE WROCIMY … moze “bez Ola” ..ale wrocimy …. moze tylko na chwile ale wrocimy ….
|
robert i ania |
6-sierpień-2007 ----------
Znow w tym uroczym, spiewnym Chaosie. Pelnia goracego, lepkiego powietrza wymieszanego z ulicznymi zapachami i dzwiekiem klaksonow. Delhi mozna kochac lub nienawidzic Malo kto moze zostac obojetny Takie miejsce. Cudowne i zywe.
Zywe prawdziwie. Zycia pelne. Nie ma tu miejsce na Zachodnia separacje. Zwierzeta tu, ludzie tu, praca tu, a odpoczynek tu W Delhi wszystko odbywa sie w tym samym miejscu. W tym samaym czasie. Trzeba tylko wywalzyc kawalek przestrzeni dla siebie. Sprzedawcy walcza z przechodniami. Psy z krowami. Asfalt z Drzewami. Piesi z Parkingami. Bieda z Nedza. Zycie ze Smiercia. Kolory z Szaroscia, choc ta druga jest tylko chwilowa …. popada deszcz i wszystko zamienia sie w kolory Tak Intensywne, ze az (dla nas naiwnych) “nienaturalne”.
Przyjezdzamy ze swiata poukladanego i Prawdziwe Zycie nam przeszkadza. Meczy. Nie godzimy sie na nie bo go nie znamy. Wchodzi w nasza Przestrzen, o ktora codziennie musimy walczyc. W Europie wykarcowalismy drzewa wiec nie przeszkadzaja nam “w srodku miasta” …. Tutaj karczowac trzeba by co chwile, wiec latwiej droge wybudowac dookola i …. miec chwile “spokoju” I kto tu jest “madrzejszy” ?
Delhi moje Delhi. Czasem potrafi tak zmeczyc, i nigdy nie mam jej dosyc. Zawsze jestem jej glodny, zawsze ciekawy. Kolejnego podworka, kolejnego zakretu. Zawsze dzieje sie cos nowego i niespodziewanego choc wydaje sie ze nic nie moze nas zaskozyc Ze nie ma tu czegos czego nie mozna by sie spodziewac. Kolejny dzien to kolejna niespodianka Choc oczekiwana, choc oczywista
Za kilka dni bedziemy u przyjaciol. Podeslemy jakies fotki
|
robert i ania |
4-sierpień-2007 ----------
Lobsang’a poznalismy oczywiscie przypadkowo. W gaszczu hotelikow trafilismy wlasnie do niego Polubilismy sie po dwoch dnaich, zainteresowalismy sie soba wzajemnie po dwoch nastepnych. sami nie wiemy kiedy zostalismy “dobrymi znajomymi” Moze podczas tych wieczornych rozmow o Ladakh’u, Wszechswiecie i Calej Reszcie
W otaczajacej pogodni za pieniedzmi, Lobsang … stoi troche na uboczu. Dba o swoj guest house i 3 inne male firmy ktorymi dowodzi, ale nie ma problemu wyprosic gosci ktorzy nie szanuja innych. Zwlaszcza ich spokoju i zamilowania do ciszy. W miescie ktore sprzedalo sie izraelskim turystom umie stac na strazy wlasnego spokoju i szacunku.
Zawsze tym “glosnym” daje druga szanse Lecz o dziwo wiekszosc z nich woli halasowac gdzie indziej
Lobsang zmienia Swiat. Doslownie. Przy drodze na lotnisko ma sklep z czarodziejskimi “aparatusami”. Dzieki nim, ludzie w odleglych wioskach Ladakh’u zyja pelniej, lepiej i ciekawiej.
Lobsang …. instaluje baterie sloneczne. Niekiedy buduje cale elektrownie.
Od 9′u lat, systematycznie zmienia Swiat na lepszy
Lobsang ma 43 lata, spokojna zone, madrego syna, buddyjski spokoj i … dwoje rowerowych przyjaciol - szczesliwych posiadaczy malej bateri slonecznej
|
robert i ania |
4-sierpień-2007 ----------